W tym blogu podsumujemy szósty w tym roku turniej European Tour, który odbył się w niemieckim Kiel.
European Tour 06 - podsumowanie
Turniej w Kiel to idealne odwzorowanie tego, czego chcą widzowie właśnie od turniejów European Touru. Była dziewiąta lotka, były niespodzianki, było mnóstwo wysokich zejść! Wysokimi zejściami popisali się: 170 - Joyce, de Decker i Razma, 167 - Cross, van Gerwen, 160 - Gurney, 156 - van Barneveld, Cross, 155 - Wade, 151 - de Decker, 150 - van Gerwen, 142 - Humphries, 141 - Humphries (zakończenie dziewiątej lotki), de Decker, 136 - Noppert, 135 - Puha, de Decker, 132 - Joyce, van Gerwen, 130 - Edhouse, Searle, 127 - Troppmann, 126 - Edhouse, Gurney, Cross, 125 - Cross, de Decker, 124 - Searle, 121- Van Veen, Edhouse. 9 lotkę ujrzeliśmy dopiero w finale, choć było trochę podejść do niej, szczególnie przez Humphriesa, to właśnie Anglik w finale w końcu zwieńczył cały turniej 9 lotką w niestety przegranym finale. Niespodzianki w tym turnieju były cztery, ale trzy z nich to naprawdę ogromne niespodzianki. Pierwszą, najmniejszą był Moritz Hilger, który jako zdecydowany underdog, w pierwszej rundzie pokonał Matthewa Dennanta aż 6:2. Niemiec miał bardzo solidne podwójne, dzięki czemu przy podwójnych problemach Dennanta, odprawił go szybko do domu. W drugiej rundzie nie dał rady już podtrzymać poziomu rodakowi - Pietreczce i przegrał 0:6. Drugą ogromną wręcz niespodzianką był Franz Roetzsch, który najpierw niespodziewanie pokonał Haupaia Puhę 6:4, rzucając przy tym trzy maksy, a potem Josha Rocka 6:3, gdzie Niemiec był po prostu zdecydowanie lepszy na podwójnych. Uległ w trzeciej rundzie 2:6 Noppertowi, gdzie Holender grał wyśmienity mecz na podwójnych, a Franz miał z nimi lekki problem. Trzecią już niespodzianką był Mike de Decker. Belg nie zachwycał nas w żadnym stopniu w tym sezonie, a mimo to zdołał w końcu wznieść się na wyżyny i w turnieju w Kiel doszedł do ćwierćfinału. Mike przede wszystkim zachwycał nas wysokimi checkoutami - 170, 151, 141, 135, 125. W pierwszej rundzie już Belg stał się niespodzianką pokonując 6:3 Schindlera, który w tym sezonie jest po prostu niesamowity na imprezach European Touru, w drugiej rundzie pokonał naszego "polskiego Eagle'a", gdzie w siódmym legu, lekko ośmieszył Krzyśka, kiedy to Polak nie zdołał wykorzystać trzech lotek na D16, de Decker zakończył mu 151. W trzecim meczu totalnie nie dał szans Damonowi Hecie, pokonał go 6:2, lepiej punktował, lepiej kończył, totalna dominacja. W czwartym meczu niestety "trafiła kosa na kamień" i Noppert pokonał Belga 6:4. Ostatnią już i zdecydowanie największą niespodzianką podczas turnieju był Madars Razma. Łotysz to fenomen tego turnieju, choć odpadł w półfinale. Madars podczas turnieju mierzył się tylko i wyłącznie z Anglikami - 4 pokonał, 1 uległ. W pierwszej rundzie pokonał 6:5 Chrisa Dobeya, Anglik lepiej punktował, ale kluczem do sukcesu były podwójne Łotysza. W drugim meczu ponownie 6:5 pokonał Dave'a Chisnalla. Madars przegrywał już 2:5, ale zdołał odwrócić szale spotkania na swoją korzyść. W trzecim meczu pokonał Joe Cullena, również 6:5, mecz był bardzo wyrównany, ale Razmie zdecydowanie w wygraniu zdecydowanie pomogło zejście ze 170. W ćwierćfinale o dziwo już bez decidera, Madars pokonał Ryana Searle'a 6:3, mecz był bardzo wyrównany, ale "Razmatazz" zdołał wykorzystać prezenty od Searle'a. W półfinale już niestety Łotysz okazał się bez szans, przegrał 4:7 z Robem Crossem, który w tym meczu, jak i w całym turnieju był po prostu niesamowity. Lepiej punktował, zamykał wysokie zejścia i Łotysz był bez szans. Zwycięzcą turnieju został dość niespodziewanie Rob Cross, który zdecydowanie zasłużył na triumf - był kapitalny tego weekendu.
Ćwierćfinały
Michael van Gerwen (92,30) 3:6 Luke Humphries (101,34)
Danny Noppert (96,75) 6:4 Mike de Decker (91,38)
Ritchie Edhouse (90,98) 5:6 Rob Cross (97,61)
Ryan Searle (88,86) 3:6 Madars Razma (95,30)
Półfinały
Luke Humphries (98,53) 7:4 Danny Noppert (96,26)
Rob Cross (99,00) 7:4 Madars Razma (92,45)
Finał
Luke Humphries (104,38) 6:8 Rob Cross (105,56)