W tym blogu podsumujemy pierwszy w tym roku turniej European Tour, który odbył się w belgijskim Wieze.
Pierwszy turniej z serii European Tour już za nami.
Turniej był magiczny, a na potwierdzenie moich słów można przytoczyć dziewiątą lotkę Luke'a Littler'a z finału. Czy na przykład kosmiczny mecz Gary'ego Andersona ze Szwedem - Andreas'em Harrysson'em, gdzie panowie zagrali na pełnym dystansie podczas którego rzucili 10 maksów i zaliczyli cztery zejścia 100+.
Genialny Joe Cullen, który w meczu 1/16 rzucił dwa checkout'y 170 przeciwko Dirk'owi van Duijvenbode. Cudownym meczem do oglądania był również kolejny mecz Gary'ego Andersona, kiedy to w 1/8 uległ Gerwynowi Price'owi. Gerwyn wygrał 6-4, obaj panowie zagrali na średnich 101+, w 10 legów zaliczyli 10 maksów...
Turniej zdecydowanie był jednym z najlepszych turniejów od dawna jeśli chodzi o poziom.
Zwycięzcą całego turnieju został magiczny Littler, który zagrał cały turniej na średniej 103,04. W 6 meczach (62 legi) rzucił 30 maksów, a jego najwyższym checkoutem
było 160 w meczu z Wattimeną.
Ćwierćfinały
Ricardo Pietreczko 6:2 Jonny Clayton
Luke Littler 6:2 Jermaine Wattimena
Rob Cross 6:2 Ryan Searle
Gerwyn Price 6:4 Stephen Bunting
Półfinały
Luke Littler 7:3 Ricardo Pietreczko
Rob Cross 7:3 Gerwyn Price
Finał
Luke Littler 8:7 Rob Cross
autor: extrasport.pl